Plan był prosty :) Po spakowaniu i wyniesieniu co cenniejszych rzeczy, zabezpieczeniu okien, zbędne konstrukcje należało zburzyć :)
Na pierwszy ogień poszły tynki ułożone na starym drewnianym stropie. Oczywiście można było strop rozbierać cały, jednak założyliśmy, że tak będzie prościej z późniejszą segregacją odpadów.
Tynki ułożone były na podbitce z trzciny (plecionka z drutu i "słomek"):
Przyznam, że zawsze myślałam, że mata ta jest bardziej gęsta - tu zdjęcie z bliska:
Praca z pewnością do najlżejszych nie należała - przede wszystkim wszechobecny kurz i pył dawał się we znaki. Sytuacji nie polepszał fakt, że całość prac prowadzona była "od dołu" stropu.
Etap drugi to usunięcie deskowania. Tu na szczęście można było już prowadzić prace "z góry", choć nie chroniło to przed kurzem i pyłem.
"Szarości" na zdjęciach to efekt zapylenia powietrza w budynku.
A tymczasem w ogrodzie królują kolory i piękny zapach...
Na pierwszy ogień poszły tynki ułożone na starym drewnianym stropie. Oczywiście można było strop rozbierać cały, jednak założyliśmy, że tak będzie prościej z późniejszą segregacją odpadów.
Tynki ułożone były na podbitce z trzciny (plecionka z drutu i "słomek"):
Praca z pewnością do najlżejszych nie należała - przede wszystkim wszechobecny kurz i pył dawał się we znaki. Sytuacji nie polepszał fakt, że całość prac prowadzona była "od dołu" stropu.
Etap drugi to usunięcie deskowania. Tu na szczęście można było już prowadzić prace "z góry", choć nie chroniło to przed kurzem i pyłem.
"Szarości" na zdjęciach to efekt zapylenia powietrza w budynku.
A tymczasem w ogrodzie królują kolory i piękny zapach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz