Coś chciałoby się robić, a najlepiej skończyć, jednak musimy zgromadzić większą "pulę" pieniędzy, by efekty naszej pracy i nasze pomysły mogły się urzeczywistnić oraz by efekt był widoczny (niestety prace porządkowe nie chcą dobrze wyglądać w kadrze aparatu :))
Odbiegając nieco od tematów remontowych - ostatnio miałam swoje święto i za "bonusowe" pieniążki zakupiłam sobie... maszynę do szycia!!! Silvercrest 33b1. Tylko nie mówcie, że to bubel - wybrałam ją trochę w ciemno. Opinie w internecie były przychylne, ograniczał mnie budżet. Nie chciałam wydać zbyt dużo, bo po pierwsze dom jest ważniejszy, a po drugie NIGDY W ŻYCIU NIE SZYŁAM NA MASZYNIE i kompletnie nic o tym nie wiem :( Zawsze jednak marzyło mi się, że zasiadam do maszyny i szyję :) A marzenia trzeba spełniać... :) Mam nadzieję, że lada dzień wyjmę ją wreszcie z pudełka (tak, tak, dalej leży nierozpakowana) i wypróbuję. Trzymajcie kciuki, bym nie przyszyła swoich :)
źródło zdjęć: lidl.de
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz